sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 19

                            " To może, się zle skończyć. "




-Ej... Cii spokojnie,-złapałem ją za rękę-spokojnie, powiedz mi. 
-Bo lekarz, powiedział, że-spojrzała na mnie, i zacisnęła mocniej moją rękę-bo powiedział, że mogę...że ja.
-Ciiii, już spokojnie-wtuliłem się w nią.
-Bo lekarz powiedział, że ja mogę stracić, tą kruszynkę, co noszę pod sercem, bo za bardzo się denerwuje. 
***
-Ale. Wiki, proszę Cię obiecaj mi, że już nie będziesz się denerwowała, a ja nie będę Ci dawał ku temu powodów dobrze?? 
-Dobrze, Marco kocham Cię, i chcę już stąd wyjść. Proszę.
-Zobaczę co da się zrobić, a Ty się nie denerwuj, ja pójdę się lekarza zapytać dobrze?
-Mhhhh, tylko wracaj szybko-uśmiechnęła się
-Postaram się kocham Cię. 
Wychodząc z sali, napotkałem czekających Lewandowskich.
-Co z nią?-dopadła mnie Ania
-Ech, nie za dobrze.
-Co jej jest?
-Za bardzo się denerwuję, i może stracić dziecko.
-To wszystko przez Ciebie! Jak jej coś się stanie, to przy okazji tobie też, nie zostawię na tobie suchej nitki!-widać, że Ania się wkurzyła.
-Aniu, spokojnie, zobaczysz, wszystko będzie z nią dobrze, i nie będziesz musiała blondyna ruszać-uspokajał ją Lewy
-Dobra, ja idę do lekarza, bo Wiktoria chcę już stąd wyjść. 
Zapukałem, jak na kulturalnego człowieka przystało do pokoju lekarza. 

-Dzień dobry, ja chciałem się dowiedzieć, co z Wiktorią Pieszą. 
-Ach, tak zapraszam, niech Pan usiądzie-wskazał na plastikowe krzesło.  Więc tak, Pani Wiktoria, trafiła do Nas, z przemęczenia, i stresu. Co ostatnio robiła, że mogła być przemęczona?
-Nic, takiego męczącego, odpoczywała, bo my tutaj przylecieliśmy na krótkie wakacje, i nie miała, żadnych obowiązków, ani nic do robienia, odpoczywała. 
-Dobrze, a czy była taka sytuacja, że zdenerwowała się dość mocno?
-Yyyyy,-podrapałem się po głowie-niestety była. Ale, czy to mogło się odbić, na jej zdrowiu?
-Oczywiście, Panie Marco, Pani Wiktoria, jest u nas na oddziale, bo jej ciaża, jest zagrożona, i proszę mojej pacjentki nie denerwować. Bo to może, się zle skończyć. 
-Dobrze rozumiem, a jeszcze mam jedno pytanie, no może dwa.
-Proszę pytać.
-W jakim czasie moja dziewczyna będzie, mogła wyjść ze szpitala?
-Myślę, że jutro, tzn. jeszcze dzisiaj po południu. A druga sprawa?
-Czy w jej stanie, lot samolotem, nie będzie stanowił ryzyka?
-Myślę, że nie a daleki? 
-No, troszkę do Niemiec.
-To, trochę daleko, powiem tak, jeżeli Pani Wiktoria, zle się poczuje, w trakcie lotu, to proszę z samolotu zadzwonić na pogotowie, aby czekało na pacjentkę na lotnisku.
-Dobrze, dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia 
-I co?
-Ma odpoczywać, i się nie stresować, nawet dzisiaj wyjdzie, stąd. A jak będziemy wracać do domu, i zle się poczuje w samolocie, to od razu mam dzwonić z niego, na pogotowie, aby karetka czekała na nas na lotnisku.
-No, to dobrze, że jest już lepiej, i że lekarz pozwolił, jej yyyy... im na powrót do domu.Blondyno pilnuj się mam Cię na oku.
-Tak wiem Aniu, a może chcesz do niej wejść?
-Wiesz, miałam Cię o to zapytać, ale myslałam, że ty będziesz teraz chciał z nią pobyć.
-Ona teraz potrzebuje kobiecego towarzystwa. A ja teraz muszę się troszkę ogarnąć, i powiem Wam, że momentalnie wytrzeźwiałem. Ha, dobry sposób, na pozbycie się kaca. 
-Dobra, to lecę do niej.
Gdy Ania zniknęła w sali mojej dziewczyny postanowiłem porozmawiać z Lewym.
-Ejj Lewy słuchaj, jak to się stało, że ona zemdlała?
-Chciała, iść Ciebie szukać, ale chcieliśmy ją z Anią zatrzymać. I po jakimś czasie, i tak chciała Cię szukać, to postanowiłem zadzwonić do Ciebie, odeszłem kawałek, i usłyszałem krzyk mojej żony, że Wiki zemdlała, no i dalej wiesz, powiedziałem Ci, i próbowaliśmy ją ocucić. Wiesz co Reus?
-Mhhh?
-Zajefajnie zaczął się, no znaczy nam Nowy Rok.
-Robert, chcę Cię przeprosić, jak by nie moja głupota, to byśmy tuta teraz wszyscy nie siedzieli.
-Stary słuchaj, to owszem jest twoja wina, ale uwierz mi, jeżeli nie chcielibyśmy tutaj być, to byśmy tutaj nie byli. Ale pamiętaj przyjaciele zawsze trzymają się razem. 
-Dzięki,że Nas wspieracie. 
**********************

PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No, cóz długo mnie tu nie było, ale miałam problemy ze zdrowiem, od jednego lekarza, do drugiego,szpitale itp. 
 PO DRUGIE! Zbliża się koniec semestru prawda? I ehh trochę ciężko jest w technikum i nie mam tyle czasu na bloga, co kiedyś. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;) I nie zasnęliście, tym powyżej. 
WESOŁYCH ŚWIĄT, i szczęśliwego Nowego Roku. 
P.S. Z Waszymi blogami jestem na bieżąco. Następny rozdział pojawi się DOPIERO w 2016 roku. 

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI ;) do następnego ;*