czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 10

                                              "Marco? To Ty?"


-Mam nadzieję, że te wakacje będą najlepsze.
-Tak, będzie kochanie-blondyn złączył nasze dłonie.
-Marco, mam jakieś złe przeczucia, że coś się stanie.
-Kotek, nie myśl, wszystko będzie ok, zobaczysz

**************************************************

-Marco, ile będziemy lecieć?
-Jakieś 6 godzin.
-Ile??? 6 godzin? To my tam będziemy o 12 w południe?
-Nie, kochanie zmiana strefy czasowej jest.
-Ila czasu? Do przodu czy, do tyłu?
-Do przodu + 2 godziny, czyli będziemy o 14 no, może po 14, z tymi wszystkimi awariami.
-Jaki awariami??-zapytała przerażona
-Żartuję, przecież uwielbiam Cię denerwować.
-Przymknij się już, nie będę się do Ciebie odzywała, wiesz jak mnie nastraszyłeś?
-Ojjjjj przepraszam kochanie, już nie będę.
-.............
-Kicia, obraziłaś się? PRZEPRASZAM 
-...............
-Całus na przeprosiny wystarczy?
Taaaaa cały Marco on wie, że ja się nie oprę tych jego oczu.
-Grrrr Reus nie wytrzymam z tobą.-zaśmiałam się
-Wybaczasz mi?-zapytał z miną niewiniątka
-Tak, ale jak nie będziesz mnie tak straszył.
-Dobrze już, będę spokojny.
-Jak ta podróż będzie tak długo trwała, to może ja sobie odeśpię co?
-Tylko, jest malutki problem-uśmiechnął się
-Jaki?
-Nie zabrałaś sobie żadnej poduszki
-No, jak to nie, zabrałam siedzi po mojej lewej stronie.
-Czy ty mówisz o mnie?
-Mhhhhhh, użyczysz mi swojego ramienia.
-Wiki, za darmo nic nie ma.
-To znaczy co?
-Na miejscu poproszę masażyk, dlatego,że nie będę mógł się wygodnie ułożyć, jak będziesz oparta o moje ramię.
-Niech stracę, a teraz użycz tego ramienia.
Tak jak powiedziałam oparłam się o ramię blondyna i próbowałam zasnąć, nawet nie wiem kiedy udałam się do krainy Morfeusza.
Poczułam jak ktoś mnie woła.
-Kicia, obudz się
-Mhhhhhhhhhhh
-Mówię poważnie
-Co się stało-ziewnęłam i przeciągnęłam się
-Za 30 minut lądujemy\
-Nie mów,że przespałam cały lot?
-No, prawie-zaśmiał się, zobacz jakie piękne widoki za oknem, a na lądzie będzie jeszcze więcej.
Niepewnie spojrzałam,przez te malutkie okienko, i muszę przyznać,że Marco miał rację. Piękne widoki.
-Ale ślicznie, ja chcę już tam być.
-Spokojnie jeszcze 30 minut, i caaaalutki tydzień razem, zero mediów, tylko my i Dubaj
-Ej, ej i jeszcze my -usłyszeliśmy Lewego
-Tak, tak jeszcze wy-dodał obrażony Marco
-Dobra przestańcie, a Ty-Ania zwróciła się do Roberta-daj im już spokój są młodzi niech się nacieszą sobą, a nie Ty im ciągle przeszkadzasz.
-Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że jestem stary?
-Hahahah oj Lewy, Ty jesteś nie możliwy, a tak w skrócie mówiąc, jesteś trochę stary już-dodałam
-Nie no ja chcę do domuuu, pilocie proszę zawróć do Dortmundu-zawył Lewy
Nie no ja już z niego nie mogę. 
-Prosimy o zapięcie pasów za chwilę lądujemy-usłyszeliśmy, od stewardessy 
-Oj, kocie przygotuj się na wakacje życia, cały tydzień  tylko ze mną-wymruczał mi Marco do ucha
Gdy samolot stanął na ziemi, usłyszeliśmy pilota.
-Witam, z tej strony pilot, wylądowaliśmy właśnie w Dubaju, aktualnie jest godzina 14.05, pogoda jest słoneczna, +28 OC. Dziękujemy za skorzystanie z naszych linii lotniczych Emirates, życzymy miłego pobytu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
-No to co, wychodzimy szybko, szybko-gonił nas Robert
-Robert spokojnie, zdążymy, a przed chwilą jeszcze chciałeś wracać do Niemiec.
-Ojjj daj spokój.
Wstaliśmy z naszych dotychczas zajmowanych miejsc, i udaliśmy się do wyjścia z samolotu, następnie udaliśmy się po nasze walizki. Po odebraniu bagaży wyszliśmy z terminalu i złapaliśmy taksówki, która miała nas zawieść do hotelu, zarezerwowanego przez moją blondynkę.
Weszliśmy do przestronnego holu w hotelu od razu udaliśmy się do recepcji.
-Dzień dobry-przywitał się Lewy, razem z Reus'em 
-Dzień dobry
-Mieliśmy dwie rezerwacje na nazwisko Reus i Lewandowski
-Proszę o to klucze do Państwa pokoi 211 Pan Reus, 212 Pan Lewandowski, życzę udanego pobytu.
-Dziękujemy
Nasi mężczyzni po odebraniu klucze podeszli do nas, i udaliśmy się do windy, która zawiozła nas na czwarte piętro.
-Co dzisiaj robimy?
-Aniu przepraszam ale ja odpadam zmęczony jestem.
-Ty Reus nie wymigasz się, idziemy wszyscy na basen-zarządził Lewy
-No, dobra niech będzie-zawiedziony Marco zgodził się
-To widzimy się za 30 minut-tym razem Ania ogłosiła, i wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi
Wchodząc do naszej tymczasowe sypialni nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu byłam w szoku. Duży pokój, po środku duże małżeńskie łoże, po obu stronach szafeczki nocne, na przeciwko duża biała nowoczesna szafa, obok drzwi wejściowych drzwi do przestronnej łazienki, do tego duży taras, którego widoki wychodziły na basen, a w oddali było widać plaże. 
-Kochanie, co nic nie mówisz-blondyn objął mnie od tyłu
-Tu jest pięknie dziękuję-odwróciła się do niego przodem, i dałam mu krótkiego całusa.
-Mrrrrrrrrr ja chcę jeszcze, no ale trzeba się ogarnąć wiesz, że Ania nam nie odpuści i będziemy musieli iść na ten basen?
-Wiem-zaczęłam szukać w walizce stroju kąpielowego-dlatego ja pierwsza zajmuję łazienkę
-Odpuszczę Ci, bo Cie kocham-przesłał mi całusa w powietrzu
Po szybkim prysznicu, na orzeźwienie, przebrałam się, i po 15 minutach opuściłam łazienkę. Wolna, teraz Ty.

Marco:

Gdy Wiki poszła do łazienki, odpaliłem swojego tableta wchodząc do internetu ujrzałem nagłówek, który mnie zainteresował "Dwóch piłkarzy Borussii Dortmund Marco Reus oraz Robert Lewandowski wraz ze swoimi drugimi połówkami, byli widziani dzisiaj wczesnym rankiem na Dortmundzkim lotnisku,podejrzewamy, że wybierali się na krótkie wakacje. Ze swoich źródeł wiemy, że dziewczyna Reusa to córka Pani psycholog Borussii Dortmund, życzymy młodym szczęścia". 
Gdy to przeczytałem wybuchłem śmiechem, nie no "pisaki" nie mają o czym pisać, wszędzie mnie znajdą.-pokręciłem z nie dowierzaniem głową.
-Wolna, teraz Ty.-usłyszałem Wiktorię.
-Ok, poczytaj sobie-podałem jej tablet
Po szybkiej toalecie i przebraniu się w kąpielówki byłem gotowy, i wyszedłem z łazienki.
-Ja też gotowy-uśmiechnąłem się-przeczytałaś?
-Tak, Oni nie dadzą nam spokoju, na każdym kroku nas śledzą.
-Ej, ej uśmiechnij się zobaczysz popiszą i odpuszczą, chodz wychodzimy-złapałem ją za rękę.
Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się na basen, byliśmy pierwsi, Państwa Lewandowskich, jeszcze nie było. Rozłożyliśmy się na leżakach, i czekaliśmy na Lewego i Anię.
-Ooooooooooo tu są nasi zakochańce usłyszałem za plecami.
-Witamy, witamy spóźniliście się-zaśmiała się Wiktoria
-Wikuś, kochana moja wiesz jak Robert się guzdrał? Nie mógł się wybrać-usprawiedliwiała się Ania
-Co? Ja się guzdrałem ja??
-Tak, a kto zajmował 20 minut łazienkę?
-No, bo tak wyszło, ale jak Ty byś mnie spakowała, to bym szybciej wszystko znalazł.
-Ojjj jak Wy się kochacie sprzeczać-skomentowałem
Lewandowscy rozłożyli się na leżakach obok nas.
-Marcoooo-usłyszałem 
-Tak?
-Misiu Ty mój posmarujesz mi plecy kremem?
Podeszłem do Wiktorii wziąłem krem wycisnąłem trochę na plecy, rozsmarowałem i przy okazji zrobiłem jej lekki masaż, po chwili leżałem już na swoim leżaku.
-Ejj Woodinho idziemy do wody?-zadał mi pytanie Lewy 
-Możemy iść, idziecie z nami?-zwróciłem się do dziewczyn 

Wiktoria:

Gdy Marco zadał mi i Ani pytanie, czy idziemy do wody, od razu się zgodziliśmy, wchodząc do wody zdziwiłam się, że jest taka ciepła. Od razu po wejściu do basenu zostałam porwana przez mojego chłopaka, zarządził wyścigi pomiędzy nami, kto pierwszy dopłynie do drugiego końca basenu, oczywiście On wygrał no bo jak inaczej.
-Marcinhoo-zawołałam zawiedziona
-Słucham-ukazał ten swój firmowy uśmiech
-Daj  mi buziaka na pocieszenie, że przegrałam 
-Oczywiście,że Ci dam, ale ja też chcę nagrodę, że wygrałem
-Pomyślimy, pomyślimy coś misiu.
Zaczęliśmy wracać równym tempem do Lewandowskich, usiedliśmy wszyscy razem na ławeczce, która była koło drabinki w basenie. 
-Marco? To Ty?-usłyszeliśmy za sobą. 
-Martina?

*************************************************************
                                
Witam, mam nadzieję, że nie zasnęliście :) 
10 dodaje dzisiaj, ze względu, że dzisiaj w nocy wyjeżdżam na kilka dni, i jutro by się nie pojawił. 
Mogę Wam powiedzieć, że w rozdziale 11 będzie się działo, jest już 2/4 rozdziału napisane. 
Kim jest Martina dla Marco?
Czy wakacje Wiktorii i Marco będą takie świetne jak Marco jej obiecał?
Ojjj będzie się działo. 
Buziaki i do następnego. :*
P.S mam pytanko liczba wyświetleń z dnia na dzień, jest większa, a komentarzy co raz mniej. Dlaczego? 







7 komentarzy:

  1. wakacje zapowiadają się ciekawie ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy my mamy się bać?;(Boję się,ze coś namieszasz;(...A jak narazie jest super i ciekawie.Czekam na 11!;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czo jaka Martina? O co w tym chodzi? Czyżby była Marco ? Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie podoba mi się ta Martina...ona popsuje im wakacje, tak coś czuję. :) Zostaję z tobą na dłużej, do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! :)) Znalazłam tego bloga przypadkiem w sumie i jestem zadowolona:)) Wiktoria jest przeurocza i bardzo ją lubię. Marco to taki aniołeczek, aw. Zastanawiam się kim jest ta Martina.. Mam nadzieję, że nie namiesza wiele. :)
    Czekam na następny rozdział! :*
    Serdecznie pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Martina...Oj będzie się działo. Przeczuwam śmiech, łzy i skarpetki za oknem (chociaż nad tym ostatnim jeszcze myślę xd) Będzie się działo! Czekam na 11! :) Miłego odpoczynku!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Martina jaka Martina?O co tu chodzi? Kim ona jest? Była Marco? Trochę się boję, że namieszasz. Czekamy na 11.

    OdpowiedzUsuń