"Marco rozmawialiśmy już o tym prawda?"
-Za to, że byłeś taki delikatny, i czuły. Kocham Cię
-Ja też Cię kocham-Dobranoc.
-Dobranoc.
**********************
Następnego dnia
Marco:
Gdy się obudziłem, i spojrzałem w stronę mojej księżniczki, uśmiech sam wkradł mi się na usta. Podparłem głowę na dłoni i patrzyłem tak przez chwilę na Wiktorię. Ale Ona jest słodka jak śpi, cieszę się, że wczorajszego wieczoru zaufała mi.
-Cześć kochanie-pocałowałem mojego skarba w czoło gdy się obudziła.
-Cześć skarbie-zaczerwieniła się.
-Ejjj, uwielbiam gdy się rumienisz.
-Przestań wyglądam jak burak-zaśmiała się.
-Wiki-spoważniałem-jak się czujesz?
-Dobrze-spuściła głowę.
-Słoneczko nie kłam tylko powiedz prawdę jak się czujesz?
-No, przecież mówię prawdę.
-Nie, kłamiesz bo nie patrzysz mi w oczy. Więc jeszcze raz jak się czujesz?
-Marco-podniosła swój wzrok na mnie-trochę boli mnie brzuch, a po za tym to jest dobrze. Kocham Cię.
-Ale jak, chcesz jakaś tabletkę przeciwbólową? Nie wiem, może pojedziemy do lekarza? Szpitala?
-Hahah nie wezmę zaraz jakąś tabletkę i mi przejdzie dobrze?
-Ale na pewno?
-Mhhhhhhhhh, a poza tym co dzisiaj robimy? I kiedy wracamy do domu?
-Zobaczysz może jakiś masaż? A do domu mamy wracać jutro, popołudniu. A Ty w poniedziałek idziesz jeszcze do szkoły??
-Nie, od poniedziałku mam już wolne, no to już będzie 23 grudnia, i będę musiała pomóc w domu, ale będzie tyle osób, że może nie będę potrzebna w kuchni. Misiu?
-Co myszko?
-Gdzie spędzasz święta?
-Wigilię u rodziców, a może w pierwszy dzień wpadnę po Ciebie i pojedziesz razem ze mną do moich rodziców?
-No, nie wiem, zobaczymy ok?
-OK.
Wiktoria:
Tak jak Marco mówił poszliśmy na masaż, byłam tak zrelaksowana, że nawet zapomniałam o swoich problemach, i rozmyślałam nad propozycją blondyna. Zastanawiałam się, jak będzie w tym Dubaju, trochę się obawiam tego sylwestra, no ale pożyjemy zobaczymy. Resztę dnia wykorzystaliśmy naprawdę mega, skorzystaliśmy chyba ze wszystkich atrakcji, jakie były w tym Spa,
Następny dzień:
Dzisiaj już wracamy do domu, biegam po naszym wspólnym pokoju i sprawdzam, czy wszystko wzięłam, a blondyn co robi? Siedzi na łóżku i się ze mnie śmieje.
-Kotek spokojnie, bo jeszcze sobie coś zrobisz i zamiast wspólnego wyjazdu do Dubaju to będziemy jechali na pogotowie.
-Przestań, byś mi pomógł, a nie tylko się śmiejesz. O której mamy wyjeżdzać?
-Masz jeszcze godzinę, a jak się szybciej wyrobisz, to możemy miłoooo wykorzystać ten czas.
-Tak, tak pomarzyć zawsze sobie możesz.
Jechaliśmy już w stronę Dortmundu, w samochodzie panowała cisza. Gdy zadzwonił telefon blondyna.
-To mama-westchnął
-Odbierz.
-Halo?
-.........
-Tak, właśnie wracamy do domu.
-...........
-Oczywiście, Wiki jest zadowolona, zresztą ja też-spojrzał na mnie i ja również się uśmiechnęłam.
-........
-Mamo, nie wiem, we wtorek będę u Was, a Wiktoria spędza święta w domu, bo gości będą mieli.
-..........
-No zobaczymy co da się zrobić.
-............
-No, papa.
-Kotek, moja mama razem z Nico naciskają, żebyś przyjechała w pierwszy dzień świąt do Nas.
-Marco rozmawialiśmy już o tym prawda?
-Prawda.
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
-Wejdziesz? -zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się koło mojego domu?
-No, nie wiem
-Obraziłeś się na mnie?
-Nie, no ale już masz chyba gości?.
-Ojjjjj no chodz poznasz moją rodzinę.
-JESTEŚMY!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknęłam wchodząc do domu
-OO znalazła się nasza zguba.
-Cześć wujku, stęskniłam się za Wami wszystkimi.
-Dzień dobry-taaaaaaaa Marco jak zawsze wie jak się zachować i od razu zrobił się poważny.
-Dzień dobry.
-Dobra chodzie tu wszyscy.
-To jest mój chłopak Marco.
-Marco, to jest mój chrzestny, to drugi wujek a to moje ciocie i moja kochana księżniczka-wzięłam ją na ręce.
-Cesc jeśtem Amelcia. A ty?
-Księżniczko wujek Marco nie zna polskiego. Przetłumaczyłam blondynowi, co mówiła, a ten się uśmiechnął. I zaczął z nią rozmawiać po angielsku, taaaaaaaaa ta mała czarownica pomimo swojego wieku zna trochę angielski.
-Dobra koniec Marco-złapałam go za rękę-chodz
Wchodząc do pokoju blondyn zapytał
-Uuuuuuuuuu czyżby to była niemoralna propozycja?
-Przestań, jesteśmy u mnie w domu.
-No, ale ughhh no dobra.
Następny dzień:
Tak dzisiaj jest już 23 grudnia, jutro jest wigilia,a ja mocno zastanawiam się nad propozycją blondyna. Żeby pierwszy dzień Świąt spędzić u jego rodziny.
-Mamo, tato-zawołałam schodząc ze schodów.
-Co się stało?
-Możemy porozmawiać?
-No pewnie.
-Ale... no... ten... możemy na osobności?
Rodzice spojrzeli po sobie.
-Dobrze, chodz do gabinetu.
-Słuchamy Cię.
-Bo ten no Marco chcę, abym pierwszy dzień Świąt spędziła razem z Nim u jego rodziny, i tak się zastanawiam co Wy na to?
-Curuś jak chcesz.
-No ok, ale może Marco mógłby wpaść do nas drugiego dnia?
-Córeczko tylko nie wpaść, ale przyjechać.
-Ojjjjjj dobra tato czepiasz się. Dobra to ja uciekam poinformować blondyna o tym.
Wzięłam telefon i postanowiłam powiadomić go o mojej decyzji
"Kochanie propozycja Twoja jest jeszcze aktualna "
Na odpowiedz długo nie musiałam czekać.
Od misiek :*
"Oczywiście, że tak. Zdecydowałaś się?"
Do misiek :*
"Achaa ja pierwszy dzień świąt u Ciebie, a Ty drugie dzień u Nas"
Od misiek :*
"Kocham Cię, i dziękuję, że się zdecydowałaś. Masz dzisiaj jeszcze czas, aby się spotkać?"
Do misiek :*
"Gdzie, i o której?"
Od misiek :*
" Godzina 18 u mnie, tylko przyjdz sama"
Do misiek :*
"Będę Kocham Cię, i do zobaczenia."
*******************************************************
Tak wiem zawaliłam na całej liiiinnniiiiiiiiiiii. No ale, wena mnie opuściła, a póżniej miałam problemy sama z sobą. (Powiem Wam, że każdy chłopak to świnia. )
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta. Myślę, nad zawieszeniem bloga, no ale to jeszcze może Wy mi pomożecie mhhhhhhhhhh??? Buzka i czekam na Wasze komentarze, co do dalszej przyszłości bloga.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny <3
Cudowny rozdział :* Marco i Wiktoria ja cudowni :* Blog jest cudowny :* i nie waż się go zwieszac! :* Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCudo :)
OdpowiedzUsuńCzkem na kolejny i nie zawieszaj go!
Buziaki :*
Świetny rozdział jak i cały blog :** Nie zawieszaj go ♥ Życzę powodzenia ♥
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, zobaczymy, co wydarzy się w te swięta, bo ten akurat był spokojny... Obie rodziny będą miały okazję się poznać... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam :*
PS. Chłopaków jest tylu, że nad jednym nie warto płakać :p ;)
My jesteśmy tu.;)Nie zaiweszaj,blog jest cudowny,każdy ma chwilę słabości.;/Dasz radę masz dla kogo pisać.Opowiadanie jest cudowne.Zostaję na dłużej.;3Zycze weny i czekam nn.;)
OdpowiedzUsuńP.S.Jeżeli okazał się swinia,to nie był ciebie wart i tyle.
nie jest wcale tak źle ;) zachciało mi się świąt :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuń