piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 13

                                 "To Ty Lewy nic nie wiesz?"



-Ok dziękuję, Wam do zobaczenia-pożegnała się z nami? A może tylko z blondynem, tym piskliwym głosem.
-Marco-zapytałam niepewnie- Ona będzie z nami jadła kolację? Dlaczego?
-Oj nie denerwuj się, Ona chce poprawić, nasze stosunki.
-Taaaaaaa, poprawić. Wiesz co? Ja jestem w ciąży, a Ty się będziesz bawił w swoje byłe??? Tak, to ja może dziękuję, za takiego chłopaka i ojca mojego dziecka!-wykrzyczałam mu w twarz, a później opuściłam nasz wspólny pokój.
*********************

Wiktoria:

Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, byłam cała zdenerwowana, nie wiedziałam gdzie mam się udać, a nie chciałam widzieć Marco. To miały być nasze najlepsze wspólne wakacje,a co jest? Jedno wielkie bagno za przeproszeniem, ta wariatka cały czas się wtrąca w nasze sprawy, mam jej dosyć to dopiero jest drugi dzień, a co będzie dalej?? Grrrrrrrrrr. Spacerując sobie zaszłam nad jakieś jeziorko, mimo późnej pory postanowiłam usiąść na piasku i jeszcze nie wracać do pokoju. Na razie nie chciałam jeszcze przebywać z blondynem w jednym pokoju, jeszcze mi nie przeszło. Reus ciągle próbował dodzwonić się do mnie, ale ja twardo nie odbierałam, zasypywał mnie esemesami typu "gdzie jestem"," że powinnam wracać już do hotelu, bo jest już ciemno", w sumie w tym ostatnim esemesie, miał rację, że robi się ciemno, a ja nie wiem gdzie dokładnie jestem. Postanowiłam pomału wracać do pokoju, nie spiesząc się wracałam tą samą drogą, co tu przyszłam. Wchodząc do hotelu natknęłam się na Lewandowskich.
-Wiki, co ty robiłaś tak późno sama na dworze?
-Aniu, a z kim miałam być? Mhhh? Pan Reus zajmuje cały swój wolny czas Pannie Martinie, bo podobno chcą poprawić swoje stosunki?
-Wiktoria, o czym Ty mówisz?
-To Ty Lewy nic nie wiesz? 
-No, nie? Wytłumaczysz nam to? 
-Okej, ale proszę Was, nie w naszym pokoju ok?
-Chodz, coś słabo wyglądasz-taaaaaaaaaa Ania jest bardzo spostrzegawcza
-A jak mam wyglądać, po tym jak...... a zresztą, nie ważne.
-Ważne, ważne chodz porozmawiamy.

Winda zatrzymała się na naszym piętrze, wychodząc z tego urządzenia, zobaczyłam Marco, razem z Martiną.
-Wiki, kochanie, gdzie Ty byłaś?-od razu podbiegł do mnie-Wiesz jak się martwiłem o Was?
-Martwiłeś się? Ha! To ciekawe, a co Martina pomagała Ci się rozluźnić pewnie nie? 
-O czym Ty mówisz? 
-No, nie mów mi, że nie wiesz? Cały wolny czas, poświęcasz swojej byłej, a miały to być NASZE NAJLEPSZE WAKACJE, a wiesz co jest? Wielkie, jedno bagno.
-Wiktoria-Ania złapała mnie za rękę-chodz, starczy już. Pani Lewandowska, złapała mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju. 
-A teraz nam wytłumaczysz o co Wam chodziło na korytarzu. I o czym mówił Marco, że się martwił o Was? 
-No, bo Lewy, ta Martina, to jest była narzeczona Marco, i Ona chcę wszystko rozwalić, co budowaliśmy przez te wszystkie miesiące. Oznajmiła, że przeprowadza się do Dortmundu, niedaleko Reusa. I teraz jak chce niby odbudować, ich relacje. A Reus co? Oczywiście Martina to, Martina tamto.
-Dobra tyle, rozumiemy, ale dlaczego Marco mówił, że martwił się o Was? -oj Ania chyba nie chcesz wiedzieć.
-No, bo ja.... ja. ja jestem w ciąży.
Taaaaaaaa gdy oznajmiłam im, że jestem w ciąży, momentalnie zrobiła się cisza. Teraz sobie pewnie myślą, że małolata wskoczyła klubowej 11 do łóżka, i chce go naciągnąć, na dziecko. 
-No, to chyba nic tu już po mnie- zaczęłam kierować się w stronę drzwi. 
-WIKI STÓJ!!!!!!!-krzyknął Lewy
-A po co? Na pewno sobie myślicie, że chcę Reusa naciągnąć, ale to naprawdę jego dziecko. Tylko teraz po tej akcji z Martiną zastanawiam się, czy chcę takiego ojca dla mojego dziecka-położyłam swoją dłoń na brzuchu.
-Ejjj Wiktoria-podeszła do mnie Ania-choć usiądź, teraz naprawdę nie możesz się denerwować, i My tak wcale nie myślimy. A Reus, to skończony dupek będzie, jak Was teraz zostawi. A tak w ogóle który tydzień-położyła swoją dłoń na moich brzuchu-Hej maleństwo.-zaczęła mówić do mojego brzuszka.
-Początek drugiego tygodnia. -uśmiechnęłam się

Marco:

Teraz to naprawdę wszystko spieprzyłem, ja właśnie wychodziłem szukać Wiktorii, ale Martinę spotkałem po drodze, i razem mieliśmy udać się windą na dół, ale ten pech zawsze mnie prześladuje. Akurat w tym samym czasie Wiki musiała wychodzić z windy? Na prawdę? 
Udała się z Lewandowskimi do nich do pokoju. Na pewno wszystko od niej wyciągną, dlaczego kłóciliśmy się na korytarzu. Mam nadzieję, że nie powie im o dziecku. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. Ha Lewy dzwoni.
-Lewy, powiedz mi jak Wiki?
-Oj Marco jest naprawdę zle, zwłaszcza teraz. 
-Ale co się stało? 
-Ty jeszcze masz czelność pytać co się stało? Człowieku Ona nie może się denerwować, a Ty co? Zapewniasz jej tą rozrywkę ciągle. 
-Skąd wiesz?
-No nie, jeszcze pytaj skąd wiem, powiedziała nam, po ciężkiej rozmowie co się stało. I wiesz co Ci powiem? Że będziesz naprawdę miał trudną ją przeprosić. 
-Jest jeszcze u Was? 
-Jest, i nie wiem, czy tak łatwo ją puścimy samą, żeby poszła do pokoju. 
-Dlaczego?
-Wiesz w jakim jest stanie? Jest załamania, że nie chcesz tego dziecka. 
-Ale, ta sprawa z Martiną to przecież nic takiego.
-Człowieku posłuchaj siebie samego, jak to nic wielkiego? Ona chcę Cię uwieść, Ty tego nie widzisz? I rozdzielić Ciebie i Wiktorię. 
***********************
Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii jest następny. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie :D 
Rozdział jest tak jak obiecałam w piątek. Następny już się tworzy, już jest połowa czternastki. 
Dziękuję ZA PONAD 3000 WYŚWIETLEŃ, KOCHANI JESTEŚCIE. 
Do następnego, miłego ostatniego miesiąca wakacji! :(






4 komentarze:

  1. Super rozdział kochana :* czekam na. 14-natke :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale. Mam nadzieję, że ta Martina odczepi się od Reusa, a Marco wreszcie zrozumie, że ona chce go uwieść.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowalam Cię do Liebster Blog Award :)
    http://droga-do-milowci.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń