poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 12

                              "Chodz, porozmawiamy w hotelu" 



-Tak Marco, ale ja się boję.
-Spokojnie, zaraz poszukamy jakiegoś lekarza na internecie, tutaj w Dubaju.
************************************

Następnego dnia:

Marco:

Za chwilę razem z Wiktorią wychodzimy do lekarza, wczoraj znalazłem dobrą klinikę tutaj w Dubaju. Trochę się obawiam, że wpadliśmy no ale ja tam będę szczęśliwy jak się okaże, że będziemy rodzicami. Ale jest jeszcze Wiki, wczoraj do późna rozmawialiśmy co będzie JAK BY CO, wiem, że chce skończyć szkołę. No i oczywiście zostają rodzice młodej polki, na pewno nie będą zadowoleni,że ich córka w tak młodym wieku zostanie mamą, ale razem stwierdziliśmy, że zobaczymy co dzisiaj się okaże, i wtedy będziemy się martwić. 
-Wiki długo jeszcze? 
-Chwila, Marco ja...ja.. ja nie chcę tam iść-wtuliła się we mnie.
-Kochanie-spojrzałem jej w oczy musimy, iść.
-Nie, nie, nie nigdzie nie musimy iść.
-A co chcesz żyć w nie pewności?
-Chyba tak. Marco a co jeśli się okaże, że to prawda!!!!!!!!!!!
-Spokojnie, pójdziemy, i wszystkiego się dowiemy dobrze?
-Marco-jęknęła-ja nie chcę iść
-Wiktoria wszystko będzie dobrze, chodz.
Po dłuuugich namowach wreszcie udało mi się przekonać ją, że idziemy. Mam nadzieję,że cokolwiek się okaże nie zrobi nic głupiego. Wchodząc do kliniki Wiki mocniej zacisnęła moją rękę. 
-A-aaa może, ja pójdę sama do lekarza w Dortmundzie jak wrócimy?  Tak, Marco to będzie najlepszy pomysł.
-Wiktoria!-podniosłem głos, ja już nie mam do niej siły- NIE idziemy tutaj RAZEM i nie szukaj wymówki, chodz pociągnąłem ją w stron poczekalni.

Wiktoria:

Taaa Marco myśli, że to tak łatwo iść do lekarza i czekać jak na wyrok, czy jesteś w ciąży czy nie. On mów, że poradzimy sobie, ale ja w to nie wierzę, ok On może będzie wspaniałym ojcem, ale ja?? Ja matką? Zresztą jeszcze są moi rodzice jak Oni zareagują jak okaże się, że ja naprawdę jestem w ciąży?? Wyrzekną się mnie i co wtedy? Mam nadzieję, że to będzie tylko zwykłe zatrucie, a nie ciąża.
-Zapraszam-lekarz wyszedł ze swojego gabinetu i poprosił Nas do siebie.
-Marco, a może to jednak dobry pomysł żebyśmy teraz odpuścili sobie? I wtedy w Niemczech pójdziemy do lekarza??? Co??
-Wiki, nie marudz, chodz ja chcę już wiedzieć, a nie żyć w nie świadomości.
-Witam, przywitał nas lekarz- co Pani dolega?
-Od kilku dni niedobrze mi, wymiotuje.
-Dobrze-zaczął coś notować w swoim notesiku, czy jak tam to się zwie-proszę za mną-podążał do leżanki.
Oczywiście Marco razem ze mną szedł, cały czas trzymając mnie za rękę.Spojrzałam na niego przestraszona, a On co? Posłał mi ten swój firmowy uśmiech.
-Proszę się położyć, a Pana-zwrócił się do Reusa- proszę stanąć z drugiej strony.
Blondyn stanął z drugiej strony, ciągle trzymając mnie za rękę, widziałam w jego oczach, że też był przestraszony.
-Proszę podnieść bluzkę-czy ten lekarz zna jeszcze inne słowa niż tylko proszę? Taaaaaaa Ty się Wiktoria nie zastanawiaj tylko czekaj na wynik badania-skarciłam się w myślach.
-Mhhhhhhhhh, tak, ooooooooo, pięknie-ten lekarze mnie już denerwuje tylko mruczy sobie coś pod nosem-spojrzałam na Marco, On też nie wiedział o co chodzi.
-Panie doktorze?-zapytaliśmy niemal równocześnie z Reusem
-Ach, tak. Proszę spojrzeć o tutaj.-pokazał coś na tym swoim prymitywnym komputerze.
Patrze, patrze i nic nie widzę. 
-Widzą coś Państwo?
-Nieeeee-pokręciła głową.
-Dobrze, już mówię o tutaj pokazał jest  serduszko waszego maluszka. Gratulacje-uśmiechnął się- zaczyna się drugi tydzień, już Wam drukuje zdjęcie. 
Spojrzałam znowu przestraszana na blondyna, i ze łzami w oczach.
-Marco-szepnęłam
-Ciiiiiii, malutka, wszystko będzie dobrze.
Pan doktor wydrukował zdjęcie naszej "fasolki" i życzył nam powodzenia.
-Marco co my zrobimy?-zapytałam gdy tylko wyszliśmy z kliniki.
-Chodz, porozmawiamy w hotelu.
W drodze do hotelu żadne z nas nie odzywało się, każdy był zajęty swoimi myślami. Co ja teraz zrobię? Ok, jestem w ciąży, ale co na to moi rodzice, a Marco? Zostawi mnie czy wezmie odpowiedzialność za nasze dziecko? Miałam tysiąc myśli na minute. Ja się boję, mam 18 lat i co? Już mam być mamą? Nieeeeeeeeee, to jest nie możliwe.
Wchodząc razem do pokoju nie wiedziałam, jak mam się zachować, czy zacząć rozmowę czy nie? Udałam się na balkon, opierając się o barierkę myślałam.
-Porozmawiamy?-usłyszałam za sobą
Odwróciłam się zobaczyłam Reusa opierającego się o drzwi balkonowe.
-Chodz-wyciągnął do mnie rękę.
-Marco-zaczęłam gdy już siedzieliśmy w pokoju na łóżku-ja się boję.
-Wiki czego? Tego, że będziemy rodzicami, to wspaniała wiadomość.
-Ale, jak... jak my sobie poradzimy? Ja mam dopiero 18 lat, chcę skończyć szkołę, a moi rodzice to w ogóle się wściekną. 
-Wiktoria spójrz na mnie, porozmawiamy w spokoju z twoimi rodzicami jak wrócimy, i wszystko sobie wyjaśnimy. Patrz, teraz mamy grudzień początek drugiego tygodnia plus dziewięć miesięcy, czyli połowa no koniec sierpnia urodzisz, a w połowie czerwca kończysz szkołę, to wprowadzisz się do mnie i będziemy razem czekać na maleństwo. Tak?
-Jak moi rodzice się zgodzą to tak-uśmiechnęłam się do niego.
-Chodz tu do mnie. 
Wtuliłam się w Marco w niczym misia, ale ktoś nam przeszkodził bo pukał do drzwi.
-To pewnie Lewy-stwierdził mój mężczyzna- wejść krzyknął
-Hej, nie przeszkadzam wam chyba co?
Ha! Kto przyszedł? Pani Martina, jeju Ona już mi działa na nerwy. 
-Wiesz co przeszkadzasz.-tak wiem jestem wredna
-Jejciu księżniczce paznokieć się połamał, że taka bez humoru dzisiaj?
-Wiesz co tam są drzwi i proszę o opuszczenie naszego pokoju.
-Właśnie!-krzyknęła-waszego pokoju, czyli Ty nie możesz mnie wyrzucić, bo tu jest jeszcze Marco.
-Marco, proszę Cię powiedz coś, ten Pani-zwróciłam się do Reusa 
-Wiktoria proszę Cię nie denerwuj się, bo nie możesz, a Ty- zwrócił się do Martiny widzimy się wszyscy na kolacji.
-Ok dziękuję, Wam do zobaczenia-pożegnała się z nami? A może tylko z blondynem, tym piskliwym głosem.
-Marco-zapytałam niepewnie- Ona będzie z nami jadła kolację? Dlaczego?
-Oj nie denerwuj się, Ona chce poprawić, nasze stosunki.
-Taaaaaaa, poprawić. Wiesz co? Ja jestem w ciąży, a Ty się będziesz bawił w swoje byłe??? Tak, to ja może dziękuję, za takiego chłopaka i ojca mojego dziecka!-wykrzyczałam mu w twarz, a później opuściłam nasz wspólny pokój.

**************************
I jestem z poślizgiem ale jestem. 
Udało mi się dorwać do kompa, kochany wujek "użyczył" swojego laptopa,jestem aktualnie na wakacjach, i nie za bardzo miałam kiedy napisać. Ale mam nadzieję, że się nie gniewacie? Macie może jakieś pomysły? Kochane buziaki i do następnego :*



5 komentarzy:

  1. W końcu doczekałam się nowego rozdziału :* dużo się dzieje i do tego jeszcze ta cała Martina. Grrr nie cierpię jej i lepiej żeby nie namieszała w związku Marco i Wiktorii. Życzę Ci kochana weny :* buziaki i miłych wakacji

    OdpowiedzUsuń
  2. Po długim czekaniu doczekałam się rozdziału :) <3
    Również nie chcę, aby ta cała Martina namieszała w ich związku. Życzę weny. Zapraszam do siebie na http://spojrz-mi-w-oczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Po długim czekaniu doczekałam się rozdziału :) <3
    Również nie chcę, aby ta cała Martina namieszała w ich związku. Życzę weny. Zapraszam do siebie na http://spojrz-mi-w-oczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak jestem zszokowana zachowaniem MR11, no ale cóż to facet jego się nie ogarnie. Chciałabym w następnych rozdziałach trochę dramatu, w sensie, że będą w "separacji" z Reusem, ale oczywiście na koniec happy end. No taki mój mały pomysł. Czekam na kolejny z niecierpliwością, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dziekuje za komentarz. Rozdzial 13 jest juz wlasnie skonczony. Tylko czeka na piatek, moge zdradzic tylko tyle,ze 13, 14 rozdzial bedzie trudny dla Wiktorii. Pozdrawiam ;-)

      Usuń