niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 15

                                      "Cicho, maleńka"



-Mhhhhhhhhh Kocham Cię
-Ja Ciebie też księżniczko, chodz dołączymy do nich. 
Udaliśmy się do odpoczywających Lewandowskich
*******

Wiktoria:


Po prawie całodziennym lenistwie, na jachcie udaliśmy się do swoich pokoi ogarnąć się, a potem na obiecane zakupy. 

Razem z Anią chodziliśmy od sklepu do sklepu, a Nasi Panowie mieli już dosyć. 
-Marco, a może ta?-pokazałam śliczną

sukienkę
-Wiki, a może znajdziesz jeszcze inną? 
-Nie podoba Ci się?
-Podoba się, ale może znajdziesz która będzie pasowała do mojej kreacji?
-No dobra-westchnęłam, i dalej udałam się na poszukiwania, tej jedynej sukienki, i butów. 
-Wikuś masz już coś?-zapytała mnie Ania
-Nie-westchnęłam, miałam, ale Marco się nie podobała. I szukam dalej. 
-Chodz pomogę Ci. A panowie, niech sobie odpoczywają, zawołamy Was, jak będziemy potrzebować tragarzy-obie się zaśmiałyśmy, i oddaliliśmy się na poszukiwanie kiecki. 
Obeszliśmy, już wszystkie sklepy, został nam OSTATNI i jak nic nie znajdę, to będę w czarnej kropce. 
Owszem były piękne sukienki, ale ceny, też były piękne.
-Wiktoria, spójrz jaka śliczna
-Śliczna, naprawdę
-Ojej, tak śliczna kochanie musisz ją przymierzyć, nie wiadomo skąd wziął się tu Reus. 
-Ok, idę poszukać swojego rozmiaru. Weszłam do przymierzalni, przebrałam się w sukienkę, i naprawdę wyglądała pięknie na mnie. I jak?-zapytałam wychodząc z przymierzalni. 
-Wow!-Ania razem z Robertem się zachwycali 
-Ślicznie-podszedł do mnie Marco, kupujemy od razu.
-Ale, ta sukienka wiesz ile kosztuje?
-Nie  nie wiem.
-450 Euro
-Warta swojej ceny-szepną mi do ucha
-Marco,-westchnęłam, ja nie kupie takiej drogiej sukienki
-A kto powiedział, że Ty ją kupisz?
-Ale powiedziałeś, że kupujemy od razu.
-Właśnie KUPUJEMY, przebieraj się, a potem mi ją dasz i ja idę do kasy.
-Ale..
-Cicho, maleńka. Ja Cię zaprosiłem na zakupy? Obiecałem? Obiecałem. Więc nie marudz, tylko dawaj szybko.
-Głupi jesteś-zaśmiałam się
-Też Cię kocham 
-Wiem, ja Ciebie też. 
Weszłam z powrotem do przymierzalni, przebrałam się w swoje poprzednie ciuchy, wyszłam i blondyn już czekał, abym dała mu sukienkę, i udał się do kasy. Nie chciałam, aby płacił za mnie, ale jak On się uprze to nie ma mocnych. 
-Marco, to może chociaż po połowie zapłacimy co?
-Nie, słoneczko-zaśmiał się ja płacę.
-No, ale.
-Nie ma ale.
-Mam focha na Ciebie.
-Mhhhhhhhhhh ta
-No naprawdę, ok zgodzę się pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Że nigdy już mi nic nie kupisz?
Mój blondyn przez chwilę się zastanawiał, a po chwili się zgodził.
-No, to od tej pory nic mi już nie kupujesz.
-Mylisz się-zaśmiał się.
-No, ale się zgodziłeś.
-Tak, zgodziłem się, ale Ty zle zinpretowałaś zdanie.
-Jak? O co Ci chodzi?
-No tak, Ty kupujesz, ale ja płacę.
-No ej,
-Ej to mówi gej.
-Przestań. misiu.
-Dobra, dobra już się poddaje. 
Resztę zakupów spędziliśmy w miłej atmosferze, tylko pod koniec, gdy wychodziliśmy z ostatniego sklepu spotkaliśmy niespodziewanego gościa.
-Marco-jęknęłam widząc Martinę
-Kicia spokojnie, nie martw się-złapał mnie za rękę
-Ufam Ci, i mam nadzieję, że nie zawiedziesz mnie co?
-Spokojnie
-Ooo kogo ja widzę?-taaa ona myśli, że przypadkowo na siebie wpadliśmy, ale ja już miałam swoją teorię.
-Hej-no tak Marco jak zwykle uśmiechnięty.
-Ooo widzę, że razem wybraliście się na zakupy, hej Ania, i Robert. 
-Hejjjjj-powiedzieli niepewnie? Nie wiem spojrzałam na nich błagalnym wzrokiem, aby jak najszybciej się wykręcić z jej towarzystwa.
-O widzę, że już zdążyłaś naciągnąć Marco na nowe fatałaszki coo? Przyjemnie jest robić zakupy, za czyjeś pieniądze nie?
-Wiesz co?-tak zwróciłam się do niej bezpośrednio- ja go nie naciągam na nic, ale Ty doskonale wiesz, jak to jest robić zakupy za czyjąś kasę nie? 
Ocho chyba ją zdenerwowałam i teraz ja jestem górą. Chociaż raz mam satysfakcję.
-Ty nic, o mnie nie wiesz.
-Martina, Ty też o moich, a nie przepraszam naszym życiu nie wiem, także lepiej bym Ci radziła nie wchodzić ze swoimi butami w czyjeś życie. Zrozumiałyśmy się?-że niby ja jestem taka odważna? Wow, nawet o tym nie wiedziałam. 
-hahahah dobre dzieciaczku, a wiesz, gdzie był twój chłoptaś, jak Ty byłaś na noc u Ani? No więc Ci teraz powiem gdzie był. Wczesnym rankiem udał się do hotelu,a tą noc cudowną noc spędził razem ZE MNĄ. 
-Że co?-zapytałam i Marco, i Martinę ze łzami w oczach

**************************
Trochę opóźniony, no ale jest, no może tak zostawiam go bez komentarza, bo nie wyszedł taki jak chciałam. 
A teraz mam do Was, prośbę, jeżeli chcecie, być informowani o nowych rozdziałach, to bym Was ładnie prosiła, o zostawianie swojego bloga, w zakładce INFORMOWANI. Gdyż z każdym nowym rozdziałem, nie wiem kogo mam informować. 
Życzę Wam, kochani, jak najlepszego ostatniego tygodnia wakacji :(. Kiedy to minęło? Dobra nie zanudzam Was do następnego :*


5 komentarzy:

  1. Kurczę, miałam małe zaległości, ale już jestem :)
    Fajnie, że Marco chce zadbać o Wiktorię, ale ta Martina jest okropnie uciążliwa. I myślę, że kłamie, mówiąc, że spędziła noc z Reusem. Wiki nie powinna jej tak od razu wierzyć, tym bardziej, że przekonała się już, jaka ona potrafi być.
    No nic, czekam na jakieś wyjaśnienia w następnym rozdziale ;) I przy okazji zapraszam na swoje blogi ;)
    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Cooo??? Gdzie on byl??? nie no ja nie wierze po prostu :( Mam nadzieję że Martina kłamała ze Marco u niej był, bo jeśli nie to będzie miał Reus problem :/ Ale mimo wszystko bardzo mi się rozdziału podoba i czekam na następny :* Zapraszam na mojego nowego bloga :) http://udowodnij-jak-mnie-pragniesz.blogspot.com/2015/08/rozdzia-2.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Reus znów się nie popisał, czekam na rozwój wypadków, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3
    Z niecierpliwością czekam na następny :*
    Zapraszam do sobie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział <3
    Z niecierpliwością czekam na następny :*
    Zapraszam do sobie <3

    OdpowiedzUsuń