"Reus o czym Ty myślałeś"
-Wiesz w jakim jest stanie? Jest załamania, że nie chcesz tego dziecka.
-Ale, ta sprawa z Martiną to przecież nic takiego.
-Człowieku posłuchaj siebie samego, jak to nic wielkiego? Ona chcę Cię uwieść, Ty tego nie widzisz? I rozdzielić Ciebie i Wiktorię.
************************
Ania:
Robert poszedł na balkon aby zadzwonić do Reusa, i powiedzieć mu co myśli, a ja muszę porozmawiać z Wiktorią, chociaż i tak dużo już mi powiedziała. Współczuję jej, że znalazła się w takiej sytuacji. To jest trochę dziwne, że była narzeczona Marco, zjawia się z nie wiadomo skąd i chce rozwalić ich związek, jeszcze podobno przeprowadza się do Niemiec, niedaleko blondyna. Coś mi to wszystko śmierdzi.
-Oj Wiki, zobaczysz wszystko się ułoży, będziecie wspaniałymi rodzicami. A ta cała Martina niech spada tam gdzie pieprz rośnie.
No nareszcie moja rozmówczyni uśmiechnęła, się, w tym samym momencie do pokoju wszedł Lewy.
-Wikuś, posłuchaj mnie, dzisiaj zostajesz u Nas okej?
-Nie, Robert, ja wrócę do siebie.
-Wiktoria, to nie jest dobry pomysł, żebyś przebywała, teraz z blondynem w jednym pokoju.
-Dlaczego? Nie, nie mów, że jest tam ta kretynka!!
-Uspokój się, jej nie ma tam, Reus musi, sobie przemyśleć, wszystko co mu powiedziałem. Niech, teraz przemyśli, zachowanie Martiny, bo Ona coś kombinuje.
-Tak, kochana, zostajesz dzisiaj u Nas-poparła mnie Ania
-No, ale Wy chcecie pobyć sami, a ja będę Wam przeszkadzać.
-Ejjj kochana spokojnie nie będziesz przeszkadzać. Roberta wygnamy na kanapę spać, a My kochana prześpimy się w tym ogromnym łóżku co?? Mhhhhhhhh?
-No, dobra-nareszcie uśmiechnęłam się-tylko jest jeden problem-podrapałam się po głowie.
-Co się stało?
-Hahah Lewy, nie denerwuj się, tak, ha ha. Nie mam w czym spać-zrobiłam kwaśną minę.
-To nie problem kochana, mówisz mi co chcesz i ja pójdę do Waszego pokoju-zaproponowała Ania
-Naprawdę? Kochana jesteś-przytuliłam ja-co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Ej a ja? Jestem juz tu niepotrzebny?-zbulwersował się Lewy
-Hahaha chodz tu Ty moja Lewizno-no i jednak posłuchał się Ani, i prawie Nas zgniótł, przytulając Nas obie.
Następnego dnia:
Marco:
Wczorajszą noc Wiki, spędziła u Lewandowskich. Rozumiem ją, że nie chciała wczoraj ze mną rozmawiać, ale mam nadzieję, że dzisiaj porozmawiamy już, bez żadnych krzyków. Właśnie szykowałem się na śniadanie, tak mi się nie chciało iść, ale miałem nadzieję, ze spotkam tam moją dziewczynę. Wychodząc z łazienki usłyszałem, jak ktoś próbuje otworzyć drzwi, a chwilę po tym w pokoju pojawiła się Wiktoria.
-Kochanie-podszedłem do niej-martwiłem się.
-Byłam u Ani,a teraz mnie puść, chcę wziąść prysznic.
-Porozmawiamy?-zapytałem z nadzieją
-A mamy o czym?
-Wiki! Oczywiście, że mamy o czym.
-Tak, to o czym,a może o kim mhhh?
-O Nas.
-No, tak o Nas, właściwie, to chcę się Ciebie coś zapytać-usiadła na łóżku.
-Proszę pytaj.
-Marco, Ty chcesz to dziecko?
-Wikuś,-kucnąłem koło niej-oczywiście, że chcę, nie pragnę niczego innego, ale dlaczego pytasz?
-No, bo, ta cała Martina, Ona ciągle się do Ciebie klei, i dobrze wczoraj Lewy powiedział, że Ona chce Cię uwieść.
-Nie, Wiktoria to jest już zamknięty rozdział. Teraz jesteście Wy, rozumiemy się?
-Tak, Marco?
-Słucham?
-Kocham Cię
-Też Was kocham, dobra a teraz chodz na śniadanie.
Razem, szczęśliwy udaliśmy się na śniadanie, na stołówce już byli Ania z Robertem.
-Oo ooo widzę, że Nasi zakochańce pogodzili się-zaczął Lewy
-Robert, przestań-zaczęła Go uspokajać Ania
-Ale, kochanie dlaczego? A ty-zwrócił się do mnie-porozmawiamy sobie później.
Reszta śniadanie minęła w miłej atmosferze, śmialiśmy się, i myśleliśmy co by tu zrobić w przedostatni dzień starego roku. Postanowiliśmy wynająć jacht na kilka godzin,a później udać się z naszymi partnerkami na "małe zakupy". Udaliśmy się do swoich pokoi, aby się ogarnąć. Po niecałej godzinie byliśmy gotowi do opuszczenia hotelu. Całą naszą czwórką udaliśmy się na jacht, który razem z Robertem zarezerwowaliśmy. Wypłynęliśmy z portu, i dotarliśmy na środek morza, zatrzymaliśmy się, i tak sobie staliśmy na środku wody.
-Reus chodz, pogadamy, a dziewczyny niech się opalają-oho poważna rozmowa z Lewym się szykuję.
Udaliśmy się na dziób wielkiego jachtu.
-Marco, o co chodzi z tą Martiną?
-Nic.
-Jak, to nic Wiktoria wczoraj była tak załamana, że wez nic nie mów! Ona powiedziała Nam wczoraj, że Ty nie chcesz tego dziecka. I jak będzie już wysoko w ciąży, to ją zostawisz dla Martiny, bo będzie szczuplejsza od niej, i Ty już nie będziesz jej chciał. Mało tego, Ona się boi, co powiedzą jej rodzice, Reus o czym Ty myślałeś, jak pojechaliście na ten weekend, przed świętami. A czy w ogóle myślałeś, jakie mogą być tego konsekwencje?
-Wiedziałem.-ojjj Robert jest wściekły na mnie
-Tak! Wiedziałeś, to teraz zostaniesz ojcem, ja nic nie mam do tego, to Waza sprawa, ale Ty jesteś starszy od Wiktorii, i na dodatek jesteś facetem, powinieneś wiedzieć, jakie są konsekwencje współżycia. Teraz ja Cię zostawię, i wszystko sobie JESZCZE RAZ przemyślisz.
Taaaaaaaaaaa Lewy ma rację, że powinienem pomyśleć, zanim wylądowaliśmy w łóżku. Cholera, rodzice Wiktorii jak się dowiedzą, że jest w ciąży, to nie wiem co Nam zrobią.
-Marco-moje przemyślenia przerwała pewna brunetka
-Tak, kochanie.
-Chodz do Nas.
-Chwilka, usiądź musimy porozmawiać.
-Brzmi groźnie-uśmiechnęła się
-Wiki, mi nie jest do śmiechu, ehhhhhhhhh dobra jak wrócimy do Niemiec, to zanim powiemy Twoim rodzicą, to pójdziemy jeszcze raz do lekarza, aby się upewnić.
-Ok,... ale jak wyjdzie to samo to co?
-To przecież już mamy obgadane wszystko. Dobrze?
-Mhhhhhhhhh Kocham Cię
-Ja Ciebie też księżniczko, chodz dołączymy do nich.
Udaliśmy się do odpoczywających Lewandowskich.
***********************************
IIIIIIIII mamy 14 już ! Dla mnie Ten rozdział jest beznadziejny, no ale to Wam zostawiam do oceny. Z rozdziału, na rozdział coraz mniej komentarzy, dla Was to kilka sekund, a dla mnie motywacja do napisania szybciej rozdziału. Buziaki, i liczę na Wasze komentarze. Do następnego SIALALA BVB WYGRAŁO!!!!!!!!!!!! 4:0
SERIO????
Cudownie że pogodziłas Marco i Wiktorię :* już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział cieszę się, że się pogodzili czekam na kolejny. Borussia wygrała sialalalala, Marco gol i asysta sialalalalala. Tylko szkoda że do tego kontuzja niesialala
OdpowiedzUsuńFajnie, że Marco i Wiki się pogodzili ale mam wrażenie, że ta cała Martina jeszcze namiesza :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, myślę, że każdy to potwierdzi. Mam jedno pytanie. Kochana, skąd wzięłaś to zdjęcie Marco na motorze??? Oglądam je i cały czas mam minę WTF.
OdpowiedzUsuńKochana dziękuje. A zdjęcie wzięłam z Instagrama, z jednego fanpega Marco, na początku też WTF? Czyżby naprawdę z samochodu przerzucił się na skutera? Kochana zapraszam w piątek, bądz sobotę na nowy. buziaki :*
Usuń